Z tym mitem jest dość ciekawa sytuacja. Każdy zapytany racjonalista z miejsca zacznie krzyczeć, że nic z jelit nie ma prawa się wydostać, że to wszystko ściema, że umarlibyśmy na sepsę, gdyby coś tam „przeciekało”. Jak się okazuje, racjonaliści nie różnią się w tym aspekcie od najbardziej „oszołomskiej” alternatywy. Po prostu powtarzają to, co przeczytali na jakimś blogu.
Jelita jak najbardziej mogą „przeciekać”, bardzo często uciekają z nich bakterie i wędrują sobie po organizmie, w konkretnych jednostkach chorobowych szkodliwe paskudztwa dostają się do organizmu w kilka razy większym stężeniu. Jest mnóstwo badań, gdzie analizowano to zjawisko, podając chorym specjalne substancje, których poziom można było potem zmierzyć we krwi. Nie tylko wykazano, że w niektórych schorzeniach przelatuje tego znacznie więcej, ale też opracowano metody zmniejszania skali problemu, na przykład podając suplementy pozwalające jelitom się „odżywiać”.
Co natomiast jest nieprawdą? Znaczenie, jakie się temu przypisuje. Przepuszczalność jest zwiększona (nieznacznie) tylko w ciężkich chorobach dotykających błony śluzowe bądź dosłownie „wypompowujących” z organizmu substancje potrzebne do ich regeneracji: silnych niedoborach żywieniowych, schorzeniach niszczących jelita (wrzodziejące zapalenie jelita grubego, choroba Leśniowskiego – Crohna), astmie. Jest to konsekwencja, a nie przyczyna tych chorób, czy może raczej konsekwencja czynników, które je wywołały, Jeśli z jakiegoś powodu organizm nie jest w stanie dbać o swoje błony śluzowe, będzie to dotyczyć wszystkich, nie tylko oskrzeli gdzie wywoła to astmę, ale też układu pokarmowego.
Zjawisko po pierwsze nie dotyka zdrowych ludzi, nie cierpiących na schorzenia z zaburzeniem błon śluzowych, po drugie jest konsekwencją stanów zapalnych, a nie ich przyczyną. Można się oczywiście zastanawiać, czy w niektórych schorzeniach nie jest to przyczyna albo jedna z przyczyn. Nauka nie powiedziała tu jeszcze ostatniego słowa. Osoby cierpiące na przypadłości powiązane ze zwiększoną przepuszczalnością mogą próbować terapii korygujących ten problem. Tu jest otwarte pole, nie można powiedzieć „to na pewno nic nie da”. Natomiast to, co dzieje się w internecie, gdzie co drugie schorzenie tłumaczy się „cieknącymi jelitami” jest już zwykłym oszołomstwem.
U przeciętnego, zdrowego człowieka, a nawet chorego na jakąś lekką chorobę, takie zjawisko nie wystąpi. Nie wystąpi też samo z siebie. Jeśli już się pojawia, jest konsekwencją pewnych konkretnych schorzeń, znanych i dobrze przebadanych. Jeśli ktoś takiej choroby nie ma, nie będzie mu nic „przeciekać”.
Podsumowując: zjawisko to może odpowiadać za część objawów u osób, które cierpią na ciężkie choroby w których dochodzi do uszkodzenia błon śluzowych. W takim – i tylko w takim – wypadku jest sens próbować cokolwiek „uszczelniać”.