Mógłbym się teraz rozpisywać o tym, jak działa organizm ludzki. Na jakiej zasadzie substancje chemiczne wpływają na nasze ciało. O zagadnieniach fizyki cząstek. Ale kto to zrozumie? Jeśli ktoś wierzy w homeopatię, to ma zaległości na poziomie szkoły podstawowej. Bardzo wczesnej szkoły podstawowej. Tłumaczenie komuś takiemu skomplikowanych rzeczy mija się z celem.
Nie, jest znacznie prostsza metoda. Użyję argumentu, który powinien dotrzeć do nawet najbardziej opornej głowy.
Wyznaczono nagrodę MILIONA DOLARÓW za udowodnienie skuteczności leczenia za pomocą homeopatii. Nagroda, ufundowana przez James Randi Educational Foundation czeka na odebranie od kilkudziesięciu lat. Każdy lekarz – homeopata, który faktycznie wierzy w to, że te pastylki działają, a nie tylko okłamuje swoich pacjentów, każdy producent, każdy sprzedawca może w każdej chwili iść i ją odebrać. Wystarczy, że przyniesie „lek” homeopatyczny i udowodni jego działanie, w taki sposób, że faktycznie będzie można powiedzieć „to niemożliwe, żeby ten pacjent wyzdrowiał akurat przypadkiem”. W praktyce robi się to tak, że na przykład 40 chorych osób dzieli się na 2 grupy, jedna dostaje tabletki przyniesione przez przyszłego milionera, druga zaś identycznie wyglądające pastylki placebo. Jeśli w tej pierwszej grupie będzie dużo więcej wyzdrowień, wiemy, że lek zadziałał. Jeśli nie, wtedy wiemy, że jest tym, czym jest naprawdę, czyli wodą z kranu sprzedawaną za grubą kasę.
Podkreślam, bo to naprawdę bardzo ważne, jeśli chce się zrozumieć problemy szarlatanerii i to, o czym piszę na tej stronce. Czeka nagroda miliona dolarów, po którą żaden z producentów pastylek homeopatycznych nie chce sięgnąć, którą nie jest zainteresowany żaden lekarz, przepisujący to swoim pacjentom. Oni wszyscy wiedzą, że to nie działa. Wiedzą i mają to gdzieś. Przeprowadzono już dziesiątki prób klinicznych, gdzie testowano te środki, podając je pacjentom w sposób opisany wyżej. Za każdym razem okazywało się, że zwykła woda z kranu ma dokładnie identyczny efekt jak woda z kranu, w której jest „lek” homeopatyczny.
Innymi słowy: to, że homeopatia nie działa to absolutny pewnik, poza wszelką dyskusją. Wynika to zarówno z wiedzy na poziomie szkoły podstawowej, jak i z faktu, że żaden producent tych pastylek nie jest zainteresowany milionem dolarów czekającym na pierwszą osobę, która udowodni że pastylki cokolwiek robią. Co jest natomiast bardzo ważne i jest jedną z podstaw tej witryny, to konsekwencje i wnioski, jakie można wysnuć.
Patrząc na fora i grupy dyskusyjne, widać tysiące osób, które przysięgają, że ta woda z kranu ma cudowne właściwości, że im pomogła. Oni są pewni, daliby sobie no… może nie rękę, ale trochę włosów uciąć (i wysłać na badanie pierwiastkowe), że czują się po tym znacznie lepiej. Jedna moja koleżanka, na pozór bardzo inteligentna i rozsądna osoba, regularnie stosuje to jako lek przeciwbólowy, twierdząc że pomaga. Od wielu lat! Gdyby zabrać jej te tabletki z szafy, podmienić je na identyczne ze zwykłą wodą czy zwykłym cukrem, też twierdziłaby, że jej pomagają.
Do czego dążę: zdolność ludzi do wmawiania sobie, że to co robią działa, że kapsułka którą łyknęli ich wyleczyła jest naprawdę zdumiewająca. Homeopatia jest tu bardzo dobrym „zwierciadłem”. Jest to terapia, co do której mamy absolutną pewność, że w żaden sposób nie wpływa na organizm pacjenta, dosłownie w żaden, a jednak tysiące osób przysięga, że ich to wyleczyło.
To najważniejsza lekcja, jaką można odebrać w temacie „ocena skuteczności terapii alternatywnych”. Gdy następnym razem traficie na opis tego, że jakiś środek w cudowny sposób kogoś wyleczył z choroby, przypomnijcie sobie tych wszystkich ludzi, którzy przysięgali, że pomogła im woda z kranu.
Dlatego właśnie w medycynie nie wolno się opierać na opisie pojedynczych przypadków, bez względu na to jak bardzo są spektakularne, chyba że będzie to coś naprawdę niezależnego od subiektywnej oceny pacjenta, typu cofnięcie się raka trzustki czy nigdy wcześniej nie widziane zmiany potwierdzone badaniem wykonanym w laboratorium. A nawet w takim wypadku trzeba pamiętać, że rak czasem sam się cofa i jeśli cofnie się akurat u osoby biorącej jakąś tabletkę, będzie ona twierdzić, że to właśnie ta tabletka jej pomogła. Problem w tym, że mając przed oczyma tę jedną osobę nie widzimy 10 000 innych, którzy brali takie same tabletki i nic im to nie dało.